czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 66

* Oczami Harrego *

Siedziałem trzymając Paula na rękach, Gemma tuliła malutką Megan
- Cholera gdzie jest Kate !
- Dzwoniłam do niej ale nie odbiera
- Dobra, to ty bądź w domu jak coś się działo to dzwoń do mnie ja jadę do chłopaków i do Iris
- Dobrze a co zrobić jak Katerin wróci ?
- Powiedz jej że będę późno
- Dobra to pa
- Pa

Wsiadłem do auta lecz nie chciał odpalić "Co za gówno" krzyknąłem w duchu nie pozostało i nic innego jak iść na piechotę na szczęście Iris mieszka nie daleko tylko 15-20 minut drogi ode mnie. Zapukałem do drzwi otworzył mi Liam
- Hej
- Cześć, wchodź
Wszedłem do środka mała Samirka przybiegła i się przytuliła do mnie
- Cześć wujo
- Cześć Samirka co tam ?
- A nic, wszyscy siedzą tam i na was czekają a gdzie ciocia Katerin ?
- Yyy... nie mogła przyjść Paul się źle czuje - wymyśliłem bajeczkę dla małej na biegu bo wszyscy wiemy jak ona ją lubi
- Ooo... idźcie z nim do lekarza mama z tatą zawsze chodzą ze mną jak jestem chora
- Dobrze mądralo - poczochrałem ją po jej czarnych włosach
- Pójdziemy gdzieś
- Ale to już innym razem
- Noo doobra - pobiegła do siebie na górę

Wszedłem do salonu to wszystkich, usiadłem obok Louisa

- Harry chyba dzieci dają ci w kość - śmieje się Louis
- Nie... Katerin poszła do sklepu i jej nie ma
- A kiedy poszła ? - pyta się Iris
- Jakoś godzinę temu lub półtorej
- Nie wiesz jak to kobiety one zawsze długo siedzą w sklepach - dodał Liam
- Ale aż tak długo ?
- Wiesz ile Iris przesiaduje w sklepach jak zobaczy wyprzedaże - odzywa się Zayn podając każdemu po piwie
- Odczep się ode mnie to natura kobiety, jeżeli nie wróci za godzinę lub dwie to nie będzie już to normalne
- Przecież nie zostawiłaby dzieci i Johna - spogląda Niall to na mnie to na Iris
- Nie John i dzieci to jest jej cały świat - powiedziałem nieświadomie moje myśli na głos
- I ty też - podeszła Iris do mnie
- Może i tak
- Dobra... przepraszam że zmienię temat ale to na moment, chodzi o Marthę wszyscy wiemy jakie mam zadanie nie wiadomo dlaczego dała mi zlecenie zabić Zayna i was ale... ona widziała Zayna u mnie w domu
- Przecież to nie ma sensu - odzywa się w pewnym momencie Liam
- No właśnie - odzywa się Zayn
- Dzisiaj o 17.00 do niej idę pojedziecie ze mną ale musimy zrobić to tak by was nie widziała
- Dobra, dobra tylko że co ty chcesz zrobić ? - pyta Louis
- Otóż któryś z was będzie musiał przyjść i ją zagadać, ja w tym czasie spróbowałabym coś wydobyć
- Chcesz ryzykować ? - mówił Zayn lekko trzęsącym głosem
- Owszem muszę się dowiedzieć dlaczego ona chcę żebyśmy się rozdzielili przecież ona widziała ciebie tutaj w domu tylko że żeście się na siebie gapili jakbyście się znali i to mi nie daję mi spokoju
- Iris daj sobie spokój, mówiłem ci nie znam jej - nagle wszyscy żucili na niego spojrzenie
- Ale i tak coś mi tu śmierdzi więc dzisiaj poszukam
- Jak tam chcesz - powiedział Zayn drapiąc się po głowie
- Oczywiście że chcę i wy mi w tym pomożecie
- Dobra chłopaki a my musimy pogadać w piątkę - powiedział Zayn patrząc się w podłogę
- A to czemu ja nie mogę iść ?
- Bo ktoś musi zostać z Sami
- Może zostać u Gemmy, John się ucieszy i Samira zapewne też
- Wiesz Iris chłopaki muszą sobie też sami pogadać bez bab - zaśmiał się Louis
- Niech wam będzie tylko na 16.00 bądźcie... trzeźwi - powiedziała na odchodne
- Oczywiście szefowo - stanął Liam zabierając już każdego do wyjścia


* Oczami Zayna *

Poszliśmy do baru, usiedliśmy na standardowych naszych miejscach na samym końcu przy oknie Niall poszedł zamówić dla nas po piwie, przyszedł i usiadł obok Harrego
- Cholera chłopaki co teraz zrobić by się nie dowiedziała ?
- Zayn pod pewnym względem nie masz co dramatyzować w końcu Martha to twoja była to jest normalne - komentuje Liam
- Ale ja jej powiedziałem że jej nie znam
- I źle zrobiłeś teraz ciężko będzie się z tego kłamstwa wyplątać, ale równie dobrze możesz powiedzieć że bałeś się reakcji - powiedział Louis odbierając piwo od kelnerki 
- Tak ja mam się bać Iris, Louis... ja z nią tyle lat wcześniej walczyłem
- Oby nie stało się tak żebyście znowu walczyli - zaśmiał się Harry
- Hazza nie mów tak ! - karci go Niall
- Nie wybaczyłbym sobie tego już wystarczająco jest w naszym związku dużo chłodu i smutku sądzę że gdyby nie Samirato nie bylibyśmy razem za bardzo się oddaliliśmy
- Zayn ona cię kocha ty ją też tylko ogólnie stworzyliśmy swój własny gang ale... - przerwał Niall
- Ale nie wyszło to na dobre wiem - dokończyłem za niego
- Dokładnie ale też dobrze że się stało tak a nie inaczej - zaśmiał się Harry
- Mam Iris ty Kate
- Też... ale nareszcie John ma swoją wybrankę na przyszłość
- Oj Harry Harry - zaśmiałem się
- Wiecie tylko najgorsze jest to że błądzę i to strasznie sam nie wiem co czuję jak zobaczyłem pierwszy raz Marthęto aż coś się we mnie ściskało, gdy byłem z Niallem czułem wściekłość ale tak coś...
- Nie Zayn nawet nie wdawaj się w romanse i jakieś kochanie na przemian - żucił szybko Louis
- Nie mam zamiaru
- I dobrze - odetchnął Niall
- Ale dlaczego ona wróciła ?
- Może by cię odzyskać, może ma coś do zrobienia - rozmyśla Louis
- Nie wiem niech ona się wynosi bo moje życie się wywróci do góry nogami
- Zobaczysz sprawa się rozwiąże ale nic złego się nie stanie to twoja była i Iris to zrozumie tylko wścieknie się bo pracowała z rywalką i ty o tym wiedziałeś i przy okazji ją okłamałeś
- Owszem okłamałem
- Bo myślałeś o swojej dupie - powiedział Niall patrząc mi w oczy
- Wiem jestem beznadziejny ale wszystko będzie dobrze
- Oby bo ostatnio tak często mówicie
- Ale teraz na pewno będzie dobrze
- Musi być - powiedział w zamyśleniu blondyn
- Czekajcie zadzwonię do Gemmy - powiedział Hazza
- Dobra
Odszedł na stronę, ale jego mina nic nie wykazywała
- I co ? - pyta Lou
- Kurwa... nadal jej nie ma
- Cholera... - powiedziałem
- Jak coś się jej stało ? - zaczął się martwić
- To ten ktoś będzie miał przejebane - odpowiedział Niall
- Z nami nikt nie zadziera no chyba że jakieś oszołomy których tutaj w Londynie jest pełno - dodałem
- Miejmy to spotkanie z Marthą z głowy ty Zayn powiesz prawdę Iris a ja poszukuje Kate
- Nie Harry MY poszukujemy Kate - poprawia go z naciskiem Liam
- Dzięki - lekko się uśmiechnął
- Nie masz za co dziękować w końcu to też nasza przyjaciółka i twoja żonka no nie - śmieje się Lou

* Oczami Iris *

Siedziałyśmy z Samirką w pokoju i się wygłupiałyśmy, nagle Samira poruszyła trochę dziwną ale do przemyślenia dyskusję
- Mamo...
- Hmm ...
- Czy ty z tatą się kochacie ?
- Oczywiście że tak a dlaczego pytasz ?
- Bo ostatnio często krzyczycie - i tutaj trafiło w sedno nic nie robimy ostatnio tylko milczymy lub się kłócimy nawet ośmiolatka to zobaczyła musimy to zmienić ale już tyle razy to sobie mówiliśmy że jeszcze nic w tej kwestii nie zrobiliśmy.
- Wiesz każdy człowiek się kłóci ale to nie oznacza że się...nie kochamy
- Czyli będziecie zawsze razem - popatrzyła się na mnie swoimi ciemnymi oczami
- Tak... myślę że ... tak - nagle zaczęłam mieć wątpliwości ja nie widzę żeby się udało dalej to ratować ale ja go tak czy siak kocham ale nasze stosunki chyba się nie ocieplą
- Dobrze
- Pobawisz się sama ja muszę iść do kuchni
- Dobrze

Nie mogłam opanować łez dlaczego ja mam cholera jakieś wątpliwości co do Zayna przecież my się kochamy ale pod pewnym względem nie powinniśmy być razem każdy się uwziął się na mnie i Zayna czemu akurat na nas to pytanie
nurtuje mnie od wielu lat najgorsze to i tak było 7 lat rozłąki jak to wspominam to chcę mi się jeszcze bardziej płakać, ale jak trafił pod nasz dom nie świadomie to chyba jesteśmy sobie pisani i nie inaczej bo tylko takie rozwiązanie widzę.

16.00

Wszyscy byli punktualnie, zawieźliśmy Samirkę do Gemmy i pojechaliśmy do Marthy, chłopaki zaparkowali na tyłach domu ja zaś poszłam do mojej "szefowej"
- Witaj Iris
- Cześć - posłałam jej sztuczny uśmiech
- Wchodź - przepuściła mnie
- Dobra a więc co jest ?
- Więc... umówiłam się z Tomem na przyszły miesiąc... my przeciw im wszyscy będą się tłukli jak psy, zmiana planu dlatego każdego zwołałam tutaj - spojrzała się na resztę
- Ok, a jaka to dokładnie...
- Nie ważne jaka data Josh ja wam powiem - przerwała jakiemuś młokosowi
- Mam nowe informacje... podobno ktoś porwał... - nagle przerwał dzwonek do drzwi
- Kto to ?

Cholera nie teraz co za durnie pomyślałam, podeszłam do okna dałam i spojrzenie żeby się wycofali, szlag trafił mój cały plan.

- Nie ważne jakiś chłopak z ulotkami, dokańczając... podobno ktoś porwał Katerin Styles Bennet czyli w takim razie mamy Harrego w garści
- A wiadomo kto to zrobił - próbowałam udawać obojętną ale byłam zbytnio zdenerwowana
- Nie... ani to nasz gang ani gang Toma tego nie zrobił
- To nie mamy Harrego w garści Martha - powiedziała jedna dziewczyna
- Oczywiście że mamy Lana
- Ale jak... gdybyś to ty zrobiła to dobrze mamy ale nie jak zrobił to ktoś inny
- Ale teraz na pewno jest zbytnio zmartwiony i nie będzie miał jak się sprzeciwić
- Co racja to racja - powiedziałam
- Ok... możecie już iść, Iris ty zostań
Cholera czyżby się czegoś domyślała już czułam że coś się święci oparłam się o parapet dałam chłopakom znać ręką żeby ktoś przyszedł.
- Nie jesteś zła że zmieniłam plany
- Nie nie jestem może nawet to lepiej nie będę narażała mojego dziecka na takie niebezpieczeństwo wiesz dziecko jest córki jest dla mnie najważniejsze
- Jasne - nagle rozległ się dzwonek do drzwi
- Wściekli się dzisiaj te ludziska... przepraszam
- Jasne - poszła

Szukałam w różnych papierach ale nic nie znalazłam przejrzałam szafki też nic, zobaczyłam na półce jakieś kolorowe pudełko otworzyłam je... znalazłam tam jakiś zeszyt opięty kłódką... kto by pomyślał Martha pisze pamiętnik to muszę zabrać i to jest jedyne co zdołałam odnaleźć, odłożyłam pudełko na miejsce, zeszyt i malutki kluczyk
schowałam do torby i szybko wróciłam na swoje miejsce nadal Marthy nie było.
- Ludzie się wściekli chyba z tymi ofertami jeden z jakimś procentem bankowym jakoś tak, a teraz jeden wymyślił fundację dla królików żeby miały marchewki to nie ma sensu

Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu już wiem że to był Louis tylko on wymyśla jakieś dziwne rzeczy no ale o fundacji na króliki jeszcze nie słyszałam
- Też zaczęłam się śmiać, jakiś koleś z wąsikiem ale nie wiem dlaczego wydawał mi się dziwnie znajomy chociaż nie nie znam nikogo z czarnym wąsikiem
- Mogę już iść ?
- Jasne leć
- Dzięki to pa
- Pa

Poszłam szybkim tempem na piechotę bo wiedziałam że ta będzie wyglądać dopiero kilka domów dalej poczekałam na Zayna.
Wsiadłam do auta pierwsze co spojrzałam się na Louisa
- Serio Louis...fundacja na króliki żeby miały marchewki - zaczęłam się śmiać
- Coś ty Louis wymyślił - zaczął śmiać się Harry
- No co nie przyszło mi nic innego do głowy
- Lepsze to niż nic... słuchajcie dowiedziałam się czegoś odnośnie Kate
- Jak to ? - szybko reaguje na tą wieść Harry
- Normalnie, została porwana ale ani przez nią ani przez Toma i sądzę że Tom was wezwie...
- Dlaczego ? - pyta Zayn patrząc na mnie w lusterku
- Za miesiąc nasze 2 gangi się spotykają na wielką masakryczną rzeź ona zmieniła plany
- Czyli mamy miesiąc na wymyślenie planu czyli teraz skupiamy się na Kate - podsumowuje Liam
- Dokładnie
- A znalazłaś coś ? - pyta Zayn
- Owszem... pamiętnik ale to w domu

Wszyscy nagle ucichli, do końca drogi panowała cisza każdy był pogrążony we własnych myślach poszliśmy do Gemmy poinformowaliśmy ją o zaginięciu Katerin, John był przerażony a Samira teraz chcę zostać by wspierać swojego najlepszego przyjaciela niech jej będzie niech zostanie ja teraz będę miała więcej czasu aby czegoś się dowiedzieć o Marthcie sądzę że w tym pamiętniku zastanę odpowiedzi na swoje pytania.
Każdy rozszedł się do domów, my byliśmy już tylko w drodze i nadal nikt nic nie mówił, weszliśmy do domu poszłam wziąć prysznic, Zayn naszykował kolację zjedliśmy rozmawiając tylko o tym co było u Marthy w głębszych szczegółach, później ja poszłam się przebrać a Zayn poszedł pod prysznic, otworzyłam pamiętnik zaczęłam czytać
kartka po kartce i nadal nie mogę w to uwierzyć w to co czytam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz